Maskotki i pluszaki są najczęściej kojarzone ze słodkimi i puszystymi misiami. Dzieci bardzo chętnie bawią się i przytulają do przyjemnych w dotyku i ładnych wizualnie zabawek. Jednakże nie tylko na urodzie można zarabiać. Pluszowe zabawki nie muszą być wcale ładne by być obiektem pożądania klientów. Kto jest grupą docelową dla brzydkich zabawek?
Grupą klientów, która zainteresowana jest takimi maskotkami, nie są dzieci. Raczej w grę wchodzi rynek pamiątek i prezentów przeznaczonych dla dorosłych. Trudno to zrozumieć? No cóż – gusta są różne tak samo jak poczucie humoru, a to ono odgrywa rolę budującą popyt na tego typu towar. Zwykle chodzi bowiem o zrobienie komuś zabawnego prezentu. Industrialne klimaty niektórych subkultur lub specyficznych światopoglądów zbudowały potrzebę na stylistykę turpistyczną. Niektórzy młodzi ludzie na podstawie swojego podejścia do życia lub buntowniczych przekonań stworzyły sobie wizję budowania klimatu opartego na miejskich legendach, ciemniejszej stronie natury człowieka lub popkulturowych wzorcach. Mimo tego umiłowania do brzydoty nie zatracili oni jednak potrzeby obdarowywania się w kręgu najbliższych. Wtedy właśnie doskonałym pomysłem stają się brzydkie laleczki i maskotki. Również panowie z okazji przeróżnych okazji lubią zabłysnąć niebanalnym pomysłem, który czasami opiera się na znany wszystkim czarny humor.
Czy chodzi zatem o tworzenie byle jakich zabawek? O nie! Brzydkie maskotki nie mają nic wspólnego ze słabą jakością czy fuszerką. Bardziej chodzi o przedstawienie w nich postaci, których nie można w żaden sposób powiązać ze słowami „uroczy” czy „przyjazny”.
Dobrym pomysłem może być na przykład wykorzystanie modnych postaci związanych z filmem czy komiksem. Ostatnia fala miłośników kina o apokalipsie zombie może być przykładem tego, jak wielu ludzi jest w stanie pokochać odrażające symbole i zapragnąć posiadać gadgety związane z ulubioną rozrywką. Wampiry, zombie, potwory z głębin oceanów – to wszystko są opcje do wyboru dla twórców „dorosłych zabawek”. Czy miłośnik starych horrorów nie ucieszyłby się z pluszowego Nosferatu? Albo chociaż misia w pelerynie i z wystającymi kłami? Odpowiedź w większości brzmi – nawet bardzo! Z pewnością nie każdemu spodobają się tego typu zabawki, ale jest to biznes opierający się na docieraniu do osób związanych właśnie z taką stylistyką – pasjonatów kina grozy, literatury gotyckiej, subkultur związanych z ciężką muzyką oraz fanów czarnego humoru. A nie jest to wcale mała społeczność – odbiorcy trafiają się znacznie częściej niż mogłoby się wydawać.
Dodać trzeba, że jest to nisza rynkowa, która pomieści jeszcze bardzo wielu przedsiębiorców z dobrymi pomysłami, gdyż sama idea budzi jeszcze pewne kontrowersje i obawy przed odbiorem. Ale rynek jest chłonny i nie warto przejmować się zbytnio krytyką. Jeżeli nie zostanie przekroczona pewna umownie ustalona granica dobrego smaku i estetyki wykonania – wszystko potoczyć się może w kierunku naprawdę ciekawego i zyskownego biznesu. Najlepiej jednak jeżeli ten kto chciałby zająć się taką produkcją sam był miłośnikiem tego typu klimatów. W końcu najlepiej zawsze tworzyć z pasji.
|